sobota, 20 lipca 2013

[cztery] pierwsza kartka z pamiętnika

Ktoś tutaj był i był, a potem nagle zniknął i uporczywie go nie ma.
Wisława Szymborska
podkład TUTAJ

  Siedziałam w poczekalni z głową ukrytą w dłoniach. Po wypadku nie czułam niczego oprócz pustki, która nie chciała mnie opuścić. Chwilami miałam wrażenie, że to wszystko jest nierzeczywiste i że dotyczy kogoś innego, nie mnie. Przez całą noc nie zmrużyłam oka nawet na chwilę. Cały czas powracałam myślami do minionych niedawno wydarzeń. 
Jasne, byłam wdzięczna Remusowi, że bez słowa sprzeciwu pozwolił mi przenocować, ale to nie zmieniało faktu, że moi rodzice leżeli nieprzytomni w szpitalu. Zerwałam się z łóżka bladym świtem i dotarłam do szpitala przed szóstą rano. Dochodziła już dziewiąta, a ja nadal nie miałam żadnych wiadomości o stanie zdrowia moich rodziców, oprócz strzępków informacji, które dostałam od chirurga.
Nagle usłyszałam jakiś głos wypowiadający moje imię. Męski głos.
Machinalnie podniosłam głowę i ujrzałam orzechowe oczy pełne niepokoju. Potter.
- Co ty tu robisz? - spytałam z niedowierzaniem.
On tylko spojrzał na mnie znacząco a ja mogłam walnąć się w głowę i 'pogratulować' mojej jakże wielkiej bystrości umysłu. No jasne, po co ja w ogóle pytałam, przecież to jasne, że dowiedział się od Remusa. 
- Jak się czujesz?- spytał miękko.
Jakbym przywaliła z rozbiegu głową w mur i została staranowana walcem. Głupie pytanie.
- Bywało lepiej - mruknęłam tylko.
Położył mi rękę na ramieniu, jednak szybko ją strząsnęłam. Nie byliśmy przecież przyjaciółmi. A skoro nie, ciekawa byłam dlaczego tu był. Spytałam go o to.
- A gdzie miałbym być? Kocham cię! Nie mogę przecież siedzieć w domu wiedząc, że cierpisz. Potrzebujesz kogoś przy sobie - skwitował takim tonem, jakby powiedział "Poszliśmy z Łapą na Pokątną, jak zwykle Zonk był zapchany".
Ciekawe.
No cóż... Żadna dziewczyna po takim wyzwaniu nie może być obojętna. Nie, żebym miała ochotę się z nim umówić...
- Ale Potter - zaczęłam - zdajesz sobie sprawę, że...
Tak, wiem -powiedział - po prostu na chwilę zapomnij,że mnie nienawidzisz, teraz nie chodzio nas, tylko o Twoich rodziców...
Miał rację. Nie chciałam tylko, żeby ON był przy mnie, wolałabym mieć obok siebie dziewczyny. Mimo wszystko miło było znaleźć w kimś oparcie, mieć świadomość, że nie jest się samym.
Po długiej chwili milczenia zauważyliśmy lekarza idącego w naszą stronę z ponurą miną. Chciałam wstać,ale nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Czy...Nie, nie wolno mi tak myśleć. Głos uwiązł mi w gardle. Nie byłam w stanie się odezwać, mogłam tylko patrzeć.
James spojrzał na mnie, w oczach błysnęło zrozumienie, Przejął inicjatywę.
- Co z nimi?
- Pani Evans się obudziła. Żadnych trwałych uszkodzeń, wykluczyliśmy też wstrząs mózgu. Stan stabilny, ale zostanie u nas przez tydzień na obserwacji.
Poczułam ulgę. Mojej mamie nic nie było, całe szczęście. Supeł strachu rozluźnił się, ale nie do końca. Jeśli z mamą wszystko było w porządku to co z moim tatą?
- Widzisz?Wszystko w porządku - szepnął Rogacz.
- Natomiast Pan Evans... - zająknął się lekarz i umilkł.
- Wszystko z nim w porządku, prawda? - spytał chłopak.
- On...
Wstałam. Nie chciałam tego słuchać. Bałam się.
- Wszystko było na dobrej drodze do wyzdrowienia.. Jednak nad ranem nastąpiło zatrzymanie akcji serca. Reanimowaliśmy pacjenta pięć razy, ale...
  Bardzo mi przykro - dodał na końcu.
Otworzyłam szeroko oczy. Spojrzałam na Jamesa. Nie, to nie może być prawda. Proszę, nie pozwól, by to była prawda... Zobaczyłam w jego oczach ten sam ból, który czułam ja. Zaczerpnęłam głośno powietrza, ale to nie powstrzymało łez cisnących się do oczu. W następnej chwili poczułam obejmujące mnie ramiona. James.Przywarłam do niego całym ciałem.
Stałam w objęciach Rogacza łkając rozpaczliwie.
Mój świat rozpadł się na miliony kawałków, by nigdy się nie odrodzić.

~..~

Cześć! Witam wszystkich z nową notką! :) Wróciłam i bardzo się z tego cieszę. Ten rozdział bardzo mi się podoba. Wybaczcie, ze taki krótki, w zamierzeniu miał być dłuższy,ale podzieliłam go na dwie części. Podoba mi się ostatnie zdanie i chciałam, by było zakończeniem tego rozdziału :) Kolejny rozdział za tydzień! :)

Obserwatorzy